Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Reguła Zaangażowania i Konsekwencji oraz związane z nia techniki manipulacji oraz obrona

„Kiedy dokonamy już wyboru lub zajmiemy stanowisko w jakieś sprawie , uruchamia się zarówno wewnątrz nas, jak i w innych, silny nacisk na zachowanie konsekwentne i zgodne z tym, w co już się zaangażowaliśmy. Naciski te prowadzą nas do postępowania w sposób usprawiedliwiający naszą wcześniejszą decyzję”.[1] Przekonujemy samych siebie o słuszności raz podjętej decyzji, co niewątpliwie poprawia nasze samopoczucie (Fazio, Blascovich i Driscoll, 1992). Często jest tak, że gdy już wejdziemy w posiadanie jakieś rzeczy, nasze przekonanie o słuszności jej posiadania z biegiem czasu utrwala się. Dzieje się tak, gdyż chcemy być konsekwentni wobec raz podjętej decyzji. A chcemy być konsekwentni, gdyż jest to cecha powszechnie uważana za bardzo pozytywną , więc każdy chciałby, żeby tak o nim mówiono oraz żebyśmy sami też tak mogli o sobie myśleć. Może nawet dojść do tego, że gdy raz podejmiemy jakąś decyzję, która w efekcie okaże się dla nas niekorzystna, więc możemy chcieć to zmienić. Ale wtedy bardzo szybko zapala się „czerwona lampka”, gdyż automatycznie zdajemy sobie sprawę, że zmiana zdania mogła by być źle odebrana zarówno przez nas samych jak i przez społeczeństwo. „Zaczynamy sami szukać usprawiedliwień dla poparcia swojej pierwotnej decyzji. Będziemy oszukiwali samych siebie, żeby tylko pozostać w zgodzie z regułą konsekwencji, czując gdzieś w środku, że nie jest to dla nas do końca dobre”.[2] Jednak ten wewnętrzny głos najczęściej będziemy próbowali zagłuszać szukają dowodów poparcia swoich decyzji. (Conway i Ross, 1984). Człowiek postrzegany jako osoba wydająca sprzeczne sądy jest uznawana jako negatywna i mało kto chce mieć z kimś takim cokolwiek wspólnego. Liczne eksperymenty dowiodły tego, że gdy tylko poprosimy kogoś o opinie w jakiejś sprawie i ktoś przedstawi swoje stanowisko. To jest wysoce prawdopodobne, że gdy w przyszłości poprosimy tą osobę o jakąś przysługę wynikającą ze wcześniej wydanego sądu jest bardzo duża szansa, że nawet gdy nie będzie to leżało w interesie tej osoby to zgodzi się, gdyż nie będzie chciał być odebrana go jako osoba niekonsekwentna. Efekt takiego działania zostanie wzmocniony jeśli przy wygłaszaniu pierwotnej opinii w jakiejś sprawie, poprosimy o podpisanie się pod tym co przed chwilą wygłosił. Podpisanie się pod swoim sądem mą tą niezwykłą moc, która sprawia, że tym bardziej chcemy być konsekwentni wobec swojego osądu, ponieważ mamy świadomość tego, że jeśli będziemy chcieli się tego wyprzeć, ktoś zawsze może przytoczyć nam nasze wcześniej wypowiedziane  słowa. W skutek czego wyjdziemy na osoby zakłamane, nie będące konsekwentnym w swoim zdaniu. A co dalej za tym idzie, mówimy to co w danej chwili nam pasuje. A nie jest dobrze odbierane przez społeczeństwo. Może wydawać się dziwne, że to zamiłowanie do być zgodnym z tym co raz się wypowiedziało ma tak silną moc? Ale faktycznie tak jest „Motywacja do bycia konsekwentnym  (i przedstawiania się w taki sposób innym) stanowi silne narzędzie wpływu społecznego, z powodu którego często postępujemy wbrew naszym własnym interesom”[3]. Dowodzi tego jedno z wielu badań, ja przytoczę tutaj opisane przez R.Cialdiniego badanie wykonane przez Moriarty w 1975r.  Badanie dotyczyło sprawdzenia tego czy sąsiedzi na plaży są w stanie ścigać złodzieja która ukradnie rzeczy eksperymentatora. W pierwszej kolejności badacz idąc do wody nic nie mówił do sąsiadów, po czym złodziej przychodził i zabierał wszystko na oczach sąsiadów. Zaledwie 4 z 20 badanych „sąsiadów” zareagowali w takiej sytuacji.  Jednak gdy badacz odchodząc do wody poprosił o dopilnowanie rzeczy przez sąsiadów, na co oczywiście każdy się zgodził. Ten współczynnik wzrósł z 4 do 19 na 20 badanych. Dochodziło do tego, że „sąsiedzi” potrafili gonić złodzieja po plaży, żeby tylko wywiązać się z danego słowa, jakim było przypilnowanie rzeczy.  Ten prosty przykład dowodzi w sposób jednoznaczny o sile reguły konsekwencji. Bycie konsekwentnym pomimo tego, że niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność za raz wypowiedziany osąd, daje nam też bardzo wygodne skróty. Nie musimy po raz kolejny zastanawiać się nad podobnym problemem, rozważać wszystkich za i przeciw, gdyż raz już to zrobiliśmy. Gdy widzimy podobną sytuację, włączamy taśmę z nagranym zachowaniem konsekwencji i postępujemy zgodnie z nią. Myślenie to ciężki wysiłek dla każdego człowieka, wiec wygodniej jest być konsekwentnym zwłaszcza w sprawach,  przy których podjęcie nowej decyzji wymagało by wnikliwej analizy.  Natomiast gdy wcześniej mieliśmy już podobną sytuację, która tak naprawdę może być tylko z pozoru podobna do nowej, wtedy dużo szybciej podejmujemy decyzję nie zastanawiając się zbytnio nad konsekwencjami.  Zdarza się też tak, że możemy mieć lekką świadomość tego, że wnikliwa analiza doprowadzi nas do zmiany decyzji. Jednak tak naprawdę było by to dla nas niekorzystne i wymagało znaczącego kroku w tył, żeby wrócić na właściwy tor. Dlatego w takich sytuacjach często zagłuszamy w sobie ten głos rozsądku, szybko podejmując decyzję zgodną z naszą konsekwencją, a żeby przypadkiem nas rozsądek nie zdążył dojść do głosu, burząc nasz wcześniejsze osąd w danej sprawie.” Jak zauważył sir Joshua Reynolds: „ Nie ma takiego poświęcenia, na jakie człowiek się nie zdobędzie  by tylko uniknąć wyczerpującego wysiłku wymyślenia”[4]. 
 Wykorzystanie Reguły konsekwencji przez korporacje
Wiadomo, że największe wzrosty sprzedaży w większość branż w tym też branży zabawkarskiej, osiąga się w okresie świąt bożego narodzenia, a co za tym idzie w okresach następnych to jest w styczniu i w lutym notuje się największe spadki.  Jednak pewna  firma z owej branży nazwijmy ją „Kids” wykorzystała właśnie regułę konsekwencji, żeby zwiększyć sprzedaż w miesiącach następujących święta bożego narodzenia, a tym samym nie tracić wzrostów sprzedaży w tym okresie.  Zrobili to w bardzo ciekawy sposób, mianowicie przed świętami bardzo mocno promowali swoją najnowszą zabawkę „Supermena”, w skutek czego oczywiście każde dziecko chciało go mieć, idąc dalej, każdy tatuś czy mamusia kochający swoje pociechy oczywiście złożyli obietnicę zakupienia takiego prezentu przez „mikołaja”.  Proszę sobie wyobrazić jak wielkie zdziwienie rodziców musiało nastąpić, gdy oczekiwanego przez większość dzieciaków „Supermena”, rodzice nie mogli nigdzie dostać, nie było go dosłownie w żadnym sklepie zabawkarskim. Zasmuceni rodzice nie mogąc znaleźć obiecanego prezentu, kupowali coś innego, a firma „Kids” zatroszczyło się o to, żeby wstawić do sklepów inną podobną zabawkę „Batmana”, jako idealną na zastępstwo dla wypromowanego „Supermena”. Rodzice, żeby dać coś swoim pociechom na święta większości kupowali owego zastępcę.  Zabieg o braku dostępności mocno promowanej zabawki mógłby wydać się mało logiczny, bo przecież na jej promocję firma wydała nie mało pieniędzy..  Ale gdy przyjrzymy się dokładniej całemu procesowi sprzedaży, takie posunięcie było strzałem w dziesiątkę, bo rodzice musieli kupić coś innego, a najczęściej wybierali zastępczy produkt firmy „kids” czyli „Batmana”.  Gdy dziecko otrzymało już zabawkę na święta oczywiście było trochę zasmucone, gdyż oczekiwali czego innego, a Tatuś czy Mamusia obiecali kupić, więc ktoś tu mnie oszukuje…  Tuż po świętach, zaraz po nowym roku w sklepach nagle pojawił się długo wyczekiwany w okresie świąt „Supermen”.  Początkowo rodzice nie mieli zamiaru kupować kolejnej zabawki, bo przecież kupili już prezent na święta, jednak zarówno w nich samych jak i dzieci w bardzo nie subtelny sposób przypominały im o wcześniej złożonej obietnicy.  W takim wypadku rodzice byli bezbronni, zarówno wobec swoich pociech jak i wobec bardzo silnej regule konsekwencji, która także wywierała na nich bardzo silny wpływ zakupu obiecanego wcześniej „supermena”.
W efekcie końcowym firma „kids” zanotowała jak zwykle bardzo wysoką sprzedaż w okresie świątecznym, jak również nie mieli spadku sprzedaży w miesiącach następnych, gdyż rodzice musieli kupić wcześniej obiecanego „supermena”.  W ten o to sposób firma znalazła rozwiązanie dla wyrównania sprzedaży w okresie po świątecznym, nie schodząc przy tym z ceny i zachowując wysokie marże.
Zaangażowanie – technika „Stopy w drzwiach”
Technika manipulacyjna, gdyż tak należy ją nazwać opiera się na bardzo silnym elemencie reguły konsekwencji, jaką jest zaangażowanie. „Czyli jeśli chcemy by nasze życzenie zostało spełnione, warto pierw poprosić o coś łatwiejszego do spełnienia, a dopiero później wystosować właściwą prośbę”.[5] A jest to element , który aktywizuję działanie konsekwencji. W ten sposób,  że gdy raz już zgodzimy się w jakieś sprawie z drugą osobą, to silą rzeczy angażujemy się do tego stopnia, że gdy przy kolejnej okazji podjęcia podobnego tematu dużo łatwiej ulegamy aktywizacji podobnego zachowania i zgadzamy się na takie prośby. „Jeżeli potrafię doprowadzić cię do zaangażowania się w jakieś stanowisko, to tym samym aranżuję sytuację w sposób sprzyjający pojawieniu się twojego dążenia do konsekwencji.. kiedy już jakieś stanowisko zostanie raz zajęte pojawia się naturalna tendencja do postępowania uparcie zgodnego z tym stanowiskiem”[6].  Tą właśnie zależności wykorzystuje technika „stopy w drzwiach”.  A polega to na tym, że gdy chcemy, aby ktoś spełnił naszą dużą prośbę na przykład kupił od nas dużą partię towaru na sezon, który będzie dla niego nowością i którego początkowo nie bardzo chce.  To dużo łatwiej będzie nam namówić taką osobą na początkową mniejszą prośbę, mianowicie wyrażanie pozytywnej opinii na temat proponowanej nowości, może uda wciągnąć się go w pozytywną dyskusję na temat tego produktu, nie proponując mu jeszcze jego zakupu. Dalej można wręczyć coś w formie prezentu co będzie mu o tym przypominać, jakiś gadżet, czy plakat, który zgodziłby się powiesić u siebie.  Natomiast , gdy owe przekonani o dobrej jakości tego produktu utrwali się już w głowie naszego kupca.  Poprzez jego zaangażowanie  i dalej idącą za tym konsekwencję łatwiej będzie namówić go na zakup towaru o którym wcześniej już wypowiadał się pozytywnie.  Dowodzi tego pewne badanie przeprowadzone przez Stevena J. Shermana, który to chcąc namówić ludzi na pomoc w zbieraniu datków przez 3 godziny, poświęcając swój wolny czas (jest to duża faktyczna prośba), w pierwszej kolejności wykonał do tych ludzi telefon proszą o krótki udział w ankiecie telefonicznej. Pozornie była to bardzo niewinna ankieta, w której to J.Sherman pytał ludzi czy gdyby zaszła taka potrzeba to czy zgodzili by się na pomoc w zbieraniu datków przez 3 godziny w swoim najbliższym sąsiedztwie. Ludzie nie chcąc wyjść na egoistów, myśląc, że nie wiąże się z tym żadna negatywna dla nich konsekwencja, mówili, że zgodzili by się na pomoc w takiej akcji.  Jednak gdy kilka dni później faktycznie pojawił się u nich wolontariusz z taką prośbą, ludzi przyparci trochę do muru przez własne sumienie siedmiokrotnie częściej godzili się na udział w takiej akcji. Jeszcze bardziej przebiegli byli Koreańczycy, którzy pojmali amerykańskich jeńców. Chcąc w nich wzbudzić nie chęć do swojego  narodu , co oczywiści nie było łatwym zadaniem. Początkowo prosili o wypowiedzi z pozoru niewinny a jednak delikatnie antyamerykańskich osądów. Pytając ich na przykład: Czy Ameryka jest naprawdę krajem bez ani jednej wady? No ca w większości amerykańscy żołnierze często przystawali, mówiąc, że absolutnie bez wad to nie jest.  Dalej prosili ich, żeby napisali wszystkie wady Ameryki jakie tylko przyjdą im do głowy, oferując za to jakiś skromny prezent w postaci papierosa czy herbaty. Prezent nie mógł być duży, żeby nie był motywacją do kłamstwa, a żeby owi amerykanie sami przekonywali oraz utrwalali się w tym, że Ameryka nie jest taka idealna. Następnie, gdy mieli już taką listę wad podpisaną przez osadzonego, wygłaszali ją publicznie czytając wszystkie opisane punkty. W ten o to sposób, gdy jeniec dawał wciągać się w zaangażowanie do szukania wad Ameryki łatwiej ulegał pokusie zdrady narodu, oraz znacząco osłabiał patriotyczne morale pozostałych jeńców. „ Wyniki Freedmana i Frasera nakazują więc daleko posuniętą ostrożność w spełnianiu nawet niewielkich próśb. Może to nie tylko nasilić naszą uległość wobec podobnych, znacznie większych próśb: może również skłonić nas do ulegania naciskom w szerokim zakresie różnych spraw jedynie odlegle powiązanych z pierwszą prośbą”.[7] Kiedy zdołamy już namówić człowieka na tą początkową zmianę postawy własnej osoby, jego dalsza uległość wobec przemyślanego wcześniej dawkowania różnego rodzaju nacisków, będzie jedynie naturalną konsekwencją dążenia do zgodności z owym zmienionym obrazem samego siebie.  Bo który z osadzonych mógł podejrzewać, że jeśli zgodzą się przyznać to, że Ameryka nie jest idealnym w 100% krajem (a przecież żaden kraj taki nie jest, a już na pewno nie Korea PŁN) to później naturalnie konsekwentny sposób zostanie zwykłym kolaborantem. Dochodziło nawet do tego, że Koreańczycy organizowali konkursy na najciekawszą prace o Ameryce, oczywiście wygrywały te, które najdobitniej osłabiały pozycję Ameryki i które opisywały jak najwięcej jej wad oraz niedoskonałości. Nagrody wcale nie były duże, gdyż chodziło wzbudzenie zaangażowania, a nie chęci kłamania w celu uzyskania nagrody, gdyż wtedy nie nastąpiła by zmiana postawy. A właśnie zmianę postawy chcieli osiągnąć Komuniści
     Im większe zaangażowanie, tym silniejsze przekonanie o słuszności
„Istnieje wiele dowodów na to, że im więcej wysiłku dana osoba wkłada w swoje zaangażowanie w jakąś sprawę, tym bardziej pozytywny staje się jej stosunek do tej sprawy”[8]. Na tej podstawie opierają się wszelki rytuały wstąpienia do grup społecznych. Niezależno czy mówimy tu o plemionach żyjących na sawannie czy dżungli, gdzie często, żeby stać się pełnoprawnym i dorosłym członkiem plemienia, młody człowiek musi przejść przez bolesną i pełną wysiłku fizycznego i psychicznego próbę. Gdyż tylko wtedy doceni prestiż jakim jest bycie członkiem organizacji do jakiej wstępuje, wie, że nie każdy może tego dokonać i w pewnym stopniu on sam jest kimś wyjątkowym. Tak samo działają rytuały „otrzęsin” inicjujące przystąpienie do bractw na uczelniach wyższych. Znane są różne przypadki negatywnych konsekwencji takich rytuałów, kończące się nawet trwałym kalectwem, a nawet śmiercią. Jednak po różnych próbach ich eliminacji stwierdzono, że nie jest możliwe ich całkowite usunięcie, gdyż ludzie sami chcą w nich uczestniczyć, gdyż tylko w taki sposób docenią miejsce do którego się dostali, a ich przekonanie o słuszności owego rytuału znacząco wzrośnie, gdy już uda im się go przejść. „Skoro i tak wszystko na to wskazuje, dręczenie nowicjuszy towarzyszy rytuałom inicjacji we wszystkich ludzkich kulturach, to nie należy się spodziewać, aby można je było zlikwidować za pomocą zakazów. Zakazy spowodują jedynie ich przejście do podziemia. Podobnie jak nie można skutecznie zakazać seksu czy alkoholu, tak i nie można zakazać dręczenia nowicjuszy (Gordon i Gordon, 1963).”[9]
Zapuszczanie korzeni – Technika niskiej piłki
Technika polegająca na wzbudzeniu coraz większego zaangażowania naszej „ofiary” w przekonanie o słuszności raz podjętej decyzji, na podstawie istotnych faktów, które, po podjęciu decyzji zostają wycofane. W „Ofierze” jednak rodzą się nowe argumenty utrzymujące decyzję w mocy, pomimo wycofania początkowego  argumentu, który dla podjęcia owej decyzji przechylił szalę. Technika „niskiej piłki” jest bardzo silna, gdyż raz wzbudzone zaangażowanie będzie działało tak długo, jak długo będzie trwać nowy obraz ich własnej osoby . „Po pierwsze dlatego, że wywołana w ten sposób zmiana nie ogranicza się do sytuacji, w której powstała, ale przenosi się na wiele sytuacji podobnych. Po drugie, skutki tej zmiany mają charakter trwały”[10]. Technika ta jest wykorzystywana przez różnego rodzaju sprzedawców, którzy proponując swoim klientom ofertę celowo nie mówią o jakichś kosztach, które wyjdą na jaw już po podjęciu przez klienta decyzji. Klient w tym czasie sam przekona się o tym, że chce mieć tą rzecz, wartość tej rzeczy w jego oczach wzrośnie, gdy jest przekonany, że już ją ma oraz to, że kupił ją w okazyjnej cenie. Dopiero jednak gdy dochodzi do końcowego sfinalizowania transakcji, wychodzi na jaw, że muszą być uregulowana dodatkowe koszty, stanowiące najczęściej jedynie kilka procent całej transakcji, wyrównując ofertę do cen rynkowych. Klient wtedy najczęściej przymyka na to oko i płaci dodatkowe koszty. Podobnie można stosować taki zabieg mówiąc o nowej promocji, która w efekcie końcowym okaże się nieco mniejsza niż miała być faktycznie na początku, dając tym samym od początku zaplanowany zysk dla sprzedającego. Gdy będziemy chcieli nakłonić  kogoś do zrobienia czegoś, a ta czynność będzie miała załóżmy jeden słaby punkt w swojej ofercie ale nie dyskwalifikujący jej wykonanie np. Pomoc przy przeprowadzce, ale trzeba będzie ją zacząć o 5 rano. Czy zakup po okazyjnej cenie partii towaru dajmy na to akumulatorów, ale trzeba będzie kupić również mało chodliwe referencje. To najlepiej o tym mało przyjemnym fakcie poinformować klienta już po podjęciu przez niego decyzji, po tym jak już sam uświadomi sobie ile na tym zarobi albo jak nie wiele będzie kosztowała go taka przysługa. Wtedy mamy dużo większą szansę na to, że się nie wycofa ze swojej decyzji.
   Obrona przed „niską piłką”
Jedyny powszechnie znany, a zarazem skuteczny sposób na uniknięcie sztucznie wywołanego zaangażowania i dążenia do zgodności. Jest świadome odróżnienie jej od głupiej sztywności, od bezmyślnego trzymania się raz wypowiedzianego sądu tylko dlatego, żeby nie wypaść na osobę niekonsekwentną przed sprzedawcą, który świadomie takie zachowanie w nas wywołał. Należy też pamiętać, że stosowanie tej techniki może być zastosowane przez przebiegłego sprzedawcę mocno rozciągnięte w czasie, do jej sfinalizowania może przyjść inna osoba, co ma na celu jeszcze większe nas zmylenie oraz sprawienie, żebyśmy niczego nie podejrzewali, a końcowa decyzja wywodzi się jedynie z naszych własnych przekonań i zaangażowania w daną sprawę. W celu odróżnienia manipulacji od zwykłego zaangażowania co jest bardzo pozytywną cechą należy zwracać uwagę na dwa symptomy, które opisuje R. Cialdini, a nazywa je kolejno:
1.      Sygnały z żołądka
2.      Głos w głębi duży
Ad 1. Sygnał z żołądka dociera do nas momencie, gdy uświadamiamy sobie, że jesteśmy zmuszeni podjąć decyzję wywołaną wcześniejszym zaangażowaniem, a o której wiemy, że końcowym efekcie wcale nam nie odpowiada. Objawia się w postaci ściśnięcia żołądka.
Ad2. Sam sygnał z żołądka jest bardzo subtelnym i wrażliwym symptomem, który daje o sobie znać tylko w momencie w którym najczęściej jest już za późno. Wtedy praktycznie albo nie mamy już szans wyrwać się ze szponów manipulacji albo mamy na to już naprawdę ostatnią szansę, pokazując sprzedawcy, że nie jesteśmy konsekwentni w swoich sądach.  Dlatego „głos w głębi duszy” jest ważniejszym objawem lecz dużo trudniej dać mu dojść do głosu. Specjalnie zagłuszamy jego znaczenie, wymyślając coraz to nowsze dowodu słuszności wcześniej podjętej decyzji.  Stawiając nas na równi pochyłej w naszej własnej argumentacji.  Dlatego gdy tylko podejrzewamy, że owe dążenie do konsekwencji może zaprowadzić nas do odwrotnego niż oczekiwanego celu, należy jeszcze raz rozważyć dokładnie wszystkie za i przeciw zanim będziemy dalej iść w kierunku, z którego może nie być już powrotu.
Podsumowując już należy pamiętać o trzech zasadach rządzących regułą wzajemności, a są to:
1.      Konsekwencja, która jest cnotą samą w sobie, wysoce cenioną przez społeczeństwo
2.      Postępowanie konsekwentne zazwyczaj przynosi korzystne skutki dla ludzi potrafiących się na nią zdobyć
3.      Bycie konsekwentnym jest wygodnym chodzeniem „na skróty” pozwalające poradzić sobie z nadmiarem informacji we współczesnym świecie
Należy też pamiętać, że spełnienie nawet z pozoru niewinnej prośby może nas zmusić na zgodzenie się na coś co wcale nam nie odpowiada, a zgodzimy się na to tylko dlatego, że wcześniej poszliśmy na malutkie ustępstwo czy określenie naszej postawy w jakieś dziedzinie, gdzie zgodzenie się na niewygodną prośbę może być tylko naturalną konsekwencją wygłoszenie tamtej postawy. Dodatkowo należy unikać zbyt pochopnego „zapuszczania korzeniu” angażowania się w sprawy zanim poznamy końcowe warunki tej transakcji, gdyż dopiero wtedy mamy pełny pogląd sytuacji.  Ale najważniejsze to słuchanie sygnałów z dwóch miejsc: „żołądka” i „głębi duszy”.  Pierwszy daje sygnał, że właśnie ktoś próbuje nas przymusić do czegoś w imię konsekwencji, do zrobienia czegoś czego wcale nie chcemy, działając tym samym na własną szkodę.  Nieco inaczej mają się sprawy z głosem płonącym z „głębi duszy”. Gdy czujemy, że coś jest nie tak, należy zdać sobie jedno kluczowe pytanie: „ Czy wiedząc wszystko to co wiem teraz, jeszcze raz podjąłbym taką samą decyzję ?”. a trafną odpowiedzią będzie tylko pierwsza myśl jaka po takim pytanie przyjdzie nam do głowy.


[1] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie 2007, s.76
[2] B. J. Leon, J.R. Vincent, Gra w manipulację, Wydawnictwo Gdyńskie 2010, s.69
[3] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie 2007 s. 81
[4] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie 2007s. 82
[5] Manipulacja i Perswazja w Praktyce, manipulacja.net.pl, 2010
[6] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie 2007, s. 85
[7] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie, s. 87
[8] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie 2007, s. 96
[9] Tamże, s. 97
[10] R. Cialdini, Wywieranie wpływu na ludzi Teoria i Praktyka, Wydawnictwo Gdyńskie 2007. s. 112

1 komentarz:

  1. Osiągnij wybitne wyniki w sprzedaży dzięki naszemu intensywnemu kursowi: szkolenie z techniki sprzedaży. Zdobądź skuteczne strategie, doskonal techniki negocjacji i zwiększ swoje umiejętności sprzedażowe. Inwestuj w swój rozwój zawodowy i przekształć się w mistrza sprzedaży.

    OdpowiedzUsuń